Strona główna - 503-z-korespondencji-prezesa-zycha-sjhndc

Z korespondencji Prezesa Zycha

(…) „jak taki naukowiec który wymyślił lunazynę, dał prawo na wyłączność tylko COLWAY, a nie sprzedał firmom farmaceutycznym tego patentu, takiej np.: wrocławskiej firmie typu HascoLek albo Polfarma, Adamed, etc.?”

 

Jak? Po prostu. Obiecał nam ją ponad cztery lata temu i … dotrzymał słowa. Tacy ludzie jeszcze na tym świecie istnieją – słowni i lojalni. Zdarzają się też męskie przyjaźnie takie, jak wieloletnia zażyłość i wspólna pasja mojego druha Piotra Pakuły z dziadkiem Filipa Porzucka – nieodżałowanym dr Janem Czarneckim, oparta na dążeniu do pierwszego w dziejach kontrolowanego rozpadu potrójnej helisy kolagenowej, a także ścisła współpraca Filipa i Piotra przy stworzeniu Kolagenów Natywnych. Tak się złożyło, że zapowiedzieliśmy lunazynę w mediach COLWAY i ze sceny w Ossie już w 2014 roku, a przez następne lata wzmiankowaliśmy o tym, co dzieje się w laboratorium jeleniogórskiego Finepfarmu …. Filipowi Porzuckowi to odkrycie wcale nie przyszło łatwo, ani szybko, a żadna firma farmaceutyczna nie kwapiła się wtedy do udzielenia mu wsparcia naukowego ani finansowego. A czemu? Bo nie wierzyły, podobnie jak Ty dziś jeszcze nie dowierzasz.

Mamy nadzieję , że ten wyjątkowy peptyd terapeutyczny przysłuży się jeszcze polskiej nauce, a szczególnie medycynie. Jednak od pomysłu do powstania w przemyśle farmaceutycznym leku w realiach europejskich mijają długie lata. Dlatego nam zupełnie wystarczy, jeśli będziemy mieli przez ten czas wyłączność na lunazynę dr Porzucka w sektorze poza farmaceutycznym.

J. Zych

 

(…) a skąd wiadomo, ze ta lunazyna pozyskiwana po polsku działa jak ta amerykańska? Bo przecież na tej amerykańskiej póki co oparte są badania?”

 

Dobre pytanie. Dlatego, że odzwierciedla ono ludzkie prawo, do rodzenia się wątpliwości i zastrzeżeń wynikających z potocznego myślenia, bowiem już ani biolog, ani chemik by takiego pytania nie zadał. Lunazyna to peptyd zbudowany z 43 aminokwasów, których sekwencja oznaczona jest zawsze tak: SKWQHQQESCREQLKGINLNPCEHIMEKIQAGRRGEDGSDEDHILIR – i nigdy inaczej. Jak widać, to bardzo precyzyjny agregat białkowy. Natura, owszem dopuszcza zmiany w sekwencjach białek, ale trwa to miliony lat. Jeżeli więc przyjmiemy, że procesy ewolucji tej samej rośliny – soi, z jakiej wyizolowali lunazynę dr Galvez i de Lumen, a obecnie dr Porzucek, nie nabrały od 1996 roku prędkości światła, to jest ona takim samym peptydem o wszystkich takich samych cechach i właściwościach. Nie znane są jeszcze nauce naturalne białka o tej samej budowie i innym działaniu. Nie rozprawiamy wszak o peptydach powstałych sztucznie w laboratoriach.

Filip Porzucek na Konferencji w Ożarowie nie pokazał nam na ekranie zdjęć obumierających komórek raka jelita grubego, „karmionych” lunazyną, które pochodziły z jakiejś amerykańskiej książki. Pokazał nam tam swoje zdjęcia. Publikowane już wcześniej w piśmiennictwie naukowym.

W jednej kwestii masz jednak rację – nie wolno nam na wprost powoływać się na wyniki licznych, dostępnych badań. I bardzo dobrze, że nam tego nie wolno. Bo zarejestrowaliśmy LunCol jako suplement diety i w ogóle nie powinniśmy w związku z tym nikogo nim „leczyć.”
Ale wolno na szczęście informować o tym, jaką lunazyna izolowana z ziaren soi posiada literaturę… Czy sposób jej izolowania może wpływać na jej działanie? Chemik odpowie, że tak samo, jak sposób izolowania hemoglobiny, kazeiny, glutationu, a nawet żelatyny.
Cóż takiego może w białku roślinnym zmienić metoda, jaką oddzielono go od otoczenia biologicznego? Aminokwasy mu się „wymienią” na inne? Albo jakieś się „zgubią”? Wiązania się zmienią? Jest jeden, naturalny czynnik, który istotnie „zabija” cenne właściwości wielu białek – temperatura. Lunazyny jednak on nie dotyczy, gdyż ona ma bardzo wysoki próg denaturacji termicznej. Również człowiek może aktywne biologicznie białko uczynić „bezwartościowym” na etapie wyodrębniania go i później. Poprzez hydrolizację, napromieniowanie czy homogenizację. To jednak też nijak nie dotyczy lunazyny (…)

J. Zych

 

(…) „jak taki sobie studencik nagle wymyślił patent na pozyskiwanie takiej substancji, gdzie Amerykanie mają takie granty na badania i do tej pory nie wymyślili czegoś tańszego w pozyskiwaniu…?”

 

Pobrzmiało niewiarą w „Polak potrafi” … niesłusznie. Filip Porzucek nie był „studencikiem”. Był studentem wyjątkowym, stypendystą Ministerstwa i laureatem nagród za osiągnięcia naukowe już na uczelni. Jego praca magisterska (zresztą o albuminach 2s, do których należy lunazyna) wzbudziła podziw promotorów. Lunazyna była od zawsze jego pasją. To „z lunazyny” otworzył też przewód doktorski. A tak to już bywa, że pasjonatom zdarza się osiągać cele, jakich inni nie osiągną nigdy. Filip jest przy tym wnukiem dr Jana Czarneckiego, który stworzył tańszy wielokrotnie od wszystkich znanych preparatów grasiczych – słynny TFX. Pozyskiwał setki(!) razy tańszą, niż cały świat, tymozynę β 4. Filip niejako odziedziczył talent „rodzinny”. Razem z dr Czarneckim opracował też preparat białkowy, stanowiący alternatywę dla horrendalnie drogich terapii interferonowych. Więc nie ma tu żadnego niewiarygodnego przypadku. On po prostu nabył takich kompetencji, które zespolone z życiową pasją – dały nam polską lunazynę! (…)

J. Zych

P. S.

Czy Państwo też otrzymujecie takie lub podobne pytania? Jeśli tak, to nie ma innego wyjścia jak nauczyć się tych historii…

Panie Zych. Czy gdzieś jest wykaz tych materiałów o lunazynie, co ich jest podobno tak dużo? (…)

 

Droga Pani… Proszę wpisać do wyszukiwarki www.google.pl słowo: „lunazyna”. Za wiele jeszcze nie ma, bo raptem kilka stron, odsyłających do materiałów w języku polskim. Niemniej już to, co jest – pozwala się zorientować w temacie. Gdy jednak wpisze Pani słowo „lunasin”, to w języku angielskim otworzy się świat lektur na wiele tygodni. Zanim on Panią wciągnie na dobre, proszę najpierw jeszcze przejść przez polskie: „epigenetyka” (w następnym kroku: „epigenetics”).

Szukającym przede wszystkim ścisłych danych naukowych, już jednak wyszukiwarka Google nie wystarczy. Będą musieli poszukać w tzw. „głębokim internecie”. To wymaga dłuższego instruktażu, ale zacząć można od takiego poradnika: LINK. Kilka wskazanych tam wyszukiwarek zaprowadzi ich do ok. 1/3 prac opublikowanych o lunazynie. W tym najważniejszych w języku angielskim. Osobnym tematem są publikacje w jeszcze innych językach. Kto bardzo chce, ten dotrze i do nich. W tym chińskich, japońskich i koreańskich. A dopiero one potrafią szeroko rozszerzyć źrenice czytelnika!

Kto nie lubi czytać, niech sobie poogląda. Najpierw:

LINK

LINK

LINK – skrót z filmu powyżej (tylko o lunazynie)

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

/w tym miejscu chciałbym wtrącić ogromne podziękowania dla niezawodnego Bogusia Kuraszewicza!/

o epigenetyce:

LINK (i lunazynie)

LINK

LINK

LINK (włączyć poprzez ustawienia polskie napisy)

LINK

LINK

LINK

… też w sumie jeszcze po polsku niewiele. Myślę jednak, że efekty działania LunaCol szybko zainspirują polskich youtuberów. Dalej postępowanie, jak wyżej. Szukamy „lunasin”. Nie tylko na www.youtube.com, lecz również na: www.vimeo.com Wiele niezwykle ciekawych filmów pozwala przez funkcję „ustawienia” włączyć automatyczne tłumaczenie, czyli polskie napisy. Czasami śmiesznie, ale wszystko da się bardzo dobrze zrozumieć.

P.S.

Wszystkim Czytelnikom „Uśmiechów od COLWAY” zalecam to samo! Dowodów na działanie lunazyny Wam nie zabraknie!
Od relacji o cudownych uzdrowieniach z wszystkich chyba chorób, w tym również nieuleczalnych, po opisy badań naukowców nominowanych do nagrody Nobla. Publikowanych na najpoważniejszych łamach.

Jarosław Zych

Czym jest lunazyna
W 1987 r. światu przedstawiono bowiem lunazynę – jedno z najbardziej niezwykłych białek, jakie „wynalazła” natura i kluczowy składnik LunaCol – suplementu diety COLWAY.
LUNACOL - SENSACJA BIOTECHNOLOGICZNA NA SKALĘ GLOBALNĄ
LunaCol – jest pierwszym w Europie ogólnodostępnym preparatem, jaki zawiera lunazynę – unikalnie występujące w przyrodzie białko, które budzi nadzieje ludzkości na przełom w wielu dziedzinach nauki, będące zarazem pierwszym poznanym pokarmem epigenetycznym.
Niezwykła historia polskiej lunazyny – część 1
Słyszeliście już może o epigenetyce? Nieco trudne słowo, ale w istocie to rzecz prosta jak wszystko, co pochodzi od natury. Epigenetyki nie wymyślili ludzie. Jest częścią biologii i ewolucji, prawdopodobnie niewiele młodszą od dziedziczności, a może nawet jej rówieśniczką.

Newsletter

Zapisz się teraz

Kontynując korzystanie z witryny, zgadzasz się na stosowanie plików cookie more information

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close