Panie Zych, napisał Pan ostatnio bardzo ciekawy artykuł o wpływie glikacji na starzenie się skóry i postawił w nim bardzo butną tezę, że tylko kolageny, które pan promuje mogą opóźniać procesy glikacji w skórze. Ale nie wspomniał pan tam zbyt wiele o mechanizmach, a szczególnie o mechanizmach obrony przed glikacją. Jestem cukrzykiem, więc wiem o glikacji sporo. Jestem też wieloletnią użytkowniczką waszych kolagenów, które doceniam i polecam. Tym razem jednak mam wątpliwości, czy nie posunął się pan do naciągniętej tezy w celach reklamowych.
Szanowna nasza Konsumentko. Wymienialiśmy już raz poglądy. Masz wiedzę i doświadczenia, które szanuję. Dlatego przejąłem się tym postem na tyle, że odkładając inne, naprawdę ważne sprawy, wróciłem do źródeł wspomnianego artykułu i pospieszyłem nawet o pomoc do mojego niezawodnego w takich sytuacjach konsultanta Marka Jędryczki – lekarza i doktora biologii zarazem. I co? Odetchnąłem z ulgą. Nie ma żadnych naciągniętych tez. Nawet odwrotnie: jest cały obszar niewykorzystanego potencjału polskich kolagenów na polu walki z glikacją. Także w cukrzycy!
Spieszę więc z odpowiedzią uzbrojony w wiedzę z ostatnich publikacji naukowych i materiał od naukowca, któremu ufam, bo jeszcze nigdy nie minął się z prawdą obiektywną.
Glikacja, to potoczna nazwa procesów, z których najbardziej znanym jest nieenzymatyczna N-glikozylacja białek. To zjawisko zachodzące w każdym żywym organizmie. W jego wyniku dochodzi do wytworzenia wiązania między grupą karbonylową cukrowca (glukozy, galaktozy, fruktozy) lub jego pochodnych (glioksal, metyloglioksal, 3-deoksyglukoson, sorbitol, aldehyd glicerynowy), a pierwszorzędową aminową grupą białka.
Efektem tego destrukcyjnego dla białek budulcowych procesu jest powstawanie tzw. końcowych produktów zaawansowanej glikacji (advanced glycation end-products, AGEs). Do tej pory zidentyfikowano ich około piętnaście, wśród nich pentozydynę, karboksymetylolizynę, pyrralinę, argpirymidynę, pochodne imidazolowe . Udowodniono, iż nagromadzone w tkankach struktury AGE upośledzają funkcję białek ustrojowych organizmu, szczególnie białek fibrylarnych. Zmieniają strukturę macierzy pozakomórkowej i właściwości enzymów, zwiększają stres oksydacyjny i karbonylowy, a wszystko to prowadzi do licznych niekorzystnych zmian funkcjonalnych tkanek i narządów.
Najbardziej narażone są białka długo żyjące: kolagen, krystalina, białka macierzy zewnątrzkomórkowej. Również albumina, enzymy, np. cyklooksygenaza, insulina, dehydrataza kwasu d-aminolewulinowego (ALA-D), hemoglobina wszystkie narażone są na modyfikacje wywołane przez glikację, ale najbardziej fatalna dla ustroju jest degradacja proteiny tworzącej tkankę łączną – kolagenu.
Glikacja zabija kolagen poprzez pomoc w powstawaniu jego nowych usieciowań, a także powstawanie nowych wiązań, odszczepianie grup hydroksylowych i karbonylowych, jak również addycja nowych grup funkcyjnych. Związane jest to ze zmianami strukturalnymi białek kolagenowych, zmniejszaniem ich rozpuszczalności, powstawaniem usieciowań (cross-linków), utratą właściwości funkcjonalnych enzymów. Produkty autooksydacji glukozy i obecność związków z reaktywnymi grupami karbonylowymi, przyczyniają się do wzrostu stresu oksydacyjnego i karbonylowego w komórkach. Uważa się, że AGE przyczyniają się również do zainicjowania reakcji zapalnej w organizmie. Znajdujące się na komórkach receptory dla AGEs – RAGE – po połączeniu z ligandami na komórkach śródbłonka i leukocytach, aktywują je do wytwarzania cytokin zapalnych i białka CRP.
W wyniku modyfikacji kolagenu w ścianach naczyń krwionośnych, dochodzi do ich sztywnienia, wzrostu ciśnienia krwi i w następstwie – rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, które są przyczyną śmierci u ponad połowy chorych na cukrzycę (wg raportów WHO).
Mimo tego farmacji nastawionej na zysk ze sprzedaży statyn i leków obniżających ciśnienie udaje się po dzień dzisiejszy odsuwać od świata potrzebę ochrony przede wszystkim kolagenu, co można osiągnąć samą edukacją suplementacyjną.
Procesy glikacji dokładnie zbadane zostały po raz pierwszy właśnie w naszej skórze. Bezpośrednia glikacja ma największe znaczenie dla białek macierzy zewnątrzkomórkowej, np. dla elastyny ale przede wszystkim dla kolagenu. To główne białko tkanki łącznej, zbudowane z trzech polipeptydowych łańcuchów, zawiera m.in glicynę, argininę, prolinę, hydroksyprolinę i hydroksylizynę. Związki α-dikarbonylowe mają duże powinowactwo do argininy, a fruktoza i glukoza do lizyny obecnej w strukturze pro-kolagenu. Wiązanie krzyżowe cząsteczek kolagenu przez AGEs sieciuje strukturę macierzy międzykomórkowej, powoduje zmianę konformacji przestrzennej i spowalnia proteolizę. W efekcie dochodzi do utraty pierwotnych właściwości białka oraz zaburzenia pełnionych przez nie funkcji. W przypadku kolagenu w skórze skutkiem będzie utrata własności biomechanicznych, spadek jędrności i … marszczenie się jej. W przypadku elastyny – utrata przez skórę sprężystości.
A konkretnie? Co na to kosmetologia i co na to COLWAY? Dałoby się bez wywodu naukowego, w dwóch zdaniach?
Oczywiście. Kosmetologia nie ma jak dotąd skutecznego antidotum na glikację kolagenu i elastyny w skórze.
Jedynymi substancjami opóźniającymi jej niszczycielskie działanie są małe, transdermalne peptydy, które tworzą w macierzy międzykomórkowej środowisko przyjazne procesom kolagenogenezy. Nie hamują one procesu, ale przyczyniają się do zwiększonej aktywności fibroblastów, co przedłuża okres efektywnego wytwarzania i serwisowania trójhelis kolagenowych przez komórki skóry. COLWAY ma takie produkty.
Dobrze. Więc konkretnie: jak opóźnić skutki glikacji w pielęgnacji skóry twarzy?
Postępować jak w diecie cukrzycowej, ograniczyć także spożycie mięsa, a wprowadzić suplementację aminokwasami i prekursorami procesów kolagenogenezy. Przede wszystkim naturalną witaminą C.
Na skórę aplikować kosmetyki zawierające substancje broniące ją przed masowym i przedwczesnym usieciowaniem kolagenu.
Produktem takim jest Kolagen Naturalny COLWAY Platinum. Produktem takim jest Atelokolagen COLWAY. I uczciwie mówiąc, a jednocześnie wracając do pytania pierwszego – nie znalazłem wśród wszystkich kosmetyków anti-age na świecie żadnego innego, który wzbogaca środowisko okołofibroblastowe, jakim jest oczywiście macierz międzykomórkowa (extracellular matrix) w naturalne i histokompatybilne substancje, pochodzące z rozpadu potrójnej helisy kolagenowej, co bezpośrednio stymuluje komórki wytwórcze skóry do inicjowania nadkompensacyjnych procesów kolagenogenezy, a jednocześnie kondycjonuje kolagen ustrojowy będący w nieustannej wymianie i transformacji do postaci coraz wyżej rzędowych. Częściej serwisowane w fibroblastach molekuły trzeciorzędowego kolagenu mają większą szansę przejść w postać czwartorzędową, jaką jest już fibryl, a w konsekwencji piątorzędową, jaką stanowi włókno kolagenowe – finalna podpora struktury dermalnej. Molekuły kolagenowe, które znajdują się w otoczeniu peptydów i aminokwasów będących naturalnymi elementami prokolagenu są znakomicie odporniejsze na odszczepianie grup hydroksylowych i karbonylowych. Jak wskazują badania – jest to jak dotąd jedyna linia frontu, na której kolagen może wygrywać drobne bitwy w każdorazowo i tak nieuchronnie przegranej wojnie z nieenzymatyczną N-glikozylacją jego struktury. Te drobne bitwy są jednak ważne. Każda z nich przedłuża bowiem okres młodego wyglądu naszego lica, tak jak każdy sukces w kondycjonowaniu całego kolagenu ustrojowego , czyli po prostu tkanki łącznej – przedłuża nasze życie.
Kiedy należy zacząć dbać o swój kolagen?
Epigenetyka – proszę zainteresować się koniecznie tym słowem! – która rzuca nowe spojrzenie na wszystko, co dotąd wiedzieliśmy o biologii naszego organizmu, zmieni również odpowiedzi na pytania takie, jak to. Każdy może podejrzeć swój kolagen idąc do irydologa, który powiększając obraz gałki ocznej wyda wyrok bezlitosny lub udzieli fantastycznej informacji. Nie istnieje pewniejsza kabała naszych biologicznych losów niż genetyczna spuścizna matrycy kolagenowej, którą jedni odziedziczyli zwartą, gęstą i naturalnie odporną na dodatkowe i przedwczesne usieciowania, a inni przeciwnie – rzadką, słabą i nie wróżącą niestety ani długiego, ani zdrowego życia. Dlatego nie nakłania się ludzi raczej do odwiedzania irydologów i zaglądania do swojego kolagenu. Po co? By przestali opłacać składki polis „na dożycie” albo popadali w depresję?
Powoli można zacząć jednak to robić. Na naszych oczach bowiem deterministyczny Centralny Dogmat biologii molekularnej chyli się ku upadkowi. Pozwolę sobie na maleńki wykład, gdyż korespondencję naszą i tak chcę w celach edukacyjnych upublicznić.
Schemat poniższy ilustruje tezę, iż niezbyt wiele możemy w życiu zrobić dla swojej, odziedziczonej po przodkach matrycy kolagenowej, skoro nasze komórki białkowe czytają informację genetyczną (i zachowują się tym samym) w taki sposób, jaki dyktuje im ekspresja materiału genetycznego:
Wg. Centralnego Dogmatu przepływ informacji genetycznej następuje od DNA poprzez RNA do białek (kolagen jest najważniejszą z ludzkich protein), co w praktyce oznaczałoby, że nasza spuścizna genetyczna jest bardzo silna i od niej w stopniu znacznym zależy nasze życie, bo mamy wątły wpływ na „wtrącanie się” w komunikację molekularno-komórkową tak właśnie przebiegającą.
Ale… najpierw odkryto odwrotną transkrypcję, czyli możliwe okazało się np. „przepisywanie” informacji z RNA na DNA. Potem odkryto priony i już to było sensacją, która nadszarpnęła Dogmat. Wreszcie eksplodowała bomba epigenetyczna. O co chodzi? To niezrozumiałe terminy? Spróbuję wytłumaczyć. W uproszczeniu wiemy już obecnie, iż możemy nasz los biologiczny zmieniać bardziej, niż dotąd sądziliśmy. Matryca kolagenowa też jest jak najbardziej do poprawienia! A skora ona, to cała nasza tkanka łączna, czyli funkcjonalność wielu organów, czyli … całe nasze zdrowie i życie!
Kiedy zatem zacząć dbać o swój kolagen? Odpowiem przekornie tak: jako osoba młoda, możesz JUŻ zacząć dbać o kolagen nie tylko swój, ale także swoich dzieci, jeśli je planujesz. W jaki sposób? Zainteresuj się epigenetyką i substancją taką, jak lunazyna. Pierwszy opisany naukowo pokarm epigenetyczny, który – tak się szczęśliwie składa – mamy jako drudzy dopiero na świecie. W swobodnej dostępności.
Jarosław Zych
(konsultacja: dr Marek Jędryczka)